sobota, 16 sierpnia 2014

Samotne macierzyństwo – ciężki kawałek chleba

Coś chyba zła passa się mnie trzyma, ponieważ dzisiejsza historia znów do zbyt wesołych nie należy. Otóż jako wzorowa matka, postanowiłam zabrać dzieciaki w weekend na świeże powietrze, żeby pooddychały czymś innym, niż samochodowe spaliny. Zaparkowałam bezpośrednio przy parku i rozbiliśmy piknik jakieś pięć metrów od auta. Żeby zapewnić dzieciakom rozrywkę, zabrałam ze sobą sprzęt do badmintona, frisbee, karty dla dzieci i piłkę tenisową, czego bardzo żałuję. Ja oddałam się błogiemu lenistwu i opalaniu, oczywiście mając dzieciaki na oku. Grzecznie rzucały sobie piłkę, dopóki w okolicy nie pojawiła się grupka inny dzieci. I tak oto zabawa się rozkręciła, że zanim zdążyłam zaoponować, usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła. Nie musiałam nawet się domyślać, bo od razu wiedziałam, że zapewne mój samochód właśnie tonie w szklanych odłamkach. Moje wzburzenie sięgnęło zenitu. Pozbierałam wszystkie piknikowe klamoty, pożegnałam obce dzieciaki i zaprowadziłam swoje do samochodu. Jakimś cudem udało mi się wyłączyć alarm, ale było sobotnie popołudnie i nie liczyłam zbytnio na to, że jakaś firma zajmująca się wprawianiem auto szyb, będzie otwarta. No ale w końcu mieszkamy w Warszawie, więc warto było spróbować. Nie uwierzycie, ale dodzwoniłam się za pierwszym razem do firmy, która miała siedzibę dwa kilometry od parku! Uprzątnęłam szkło, wpakowałam dzieciaki i po trzech godzinach wróciliśmy do domu z nowa szybą, wisielczymi humorami i szczuplejszym portfelem. Muszę przyznać, że życie samotnej matki czasem bywa bardzo ciężkie, szczególnie w takich sytuacjach. Chciałabym mieć wtedy w kimś oparcie, ale muszę zacisnąć zęby i po prostu iść na przód. Staram się jakoś trzymać i to też radzę wszystkim samotnym mamom. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz